Wiedeń w jeden dzień - co warto zobaczyć, czyli część II naszej wyprawy

Była już część I, czyli moja relacja i spostrzeżenia z Czech, a dokładniej Hodonina (dla tych, którym umknął ten post - wspominam tam przede wszystkim o tym, czym zaskoczyło nas to miasteczko), więc pora na część II*, czyli Austrię, a w zasadzie to Wiedeń, gdzie spędziliśmy jeden dzień. 

 

*Tworząc ten wpis nie przewidziałam, że stanie się on tak długi, więc zdecydowałam się podzielić go na dwie części (możecie nazwać je częścią II A oraz częścią II B).

Wiedeń w jeden dzień - informacje praktyczne (parking i mapa)

Zgodnie z zasadą:

"- Od czego by tu zacząć?

- No, najlepiej od początku."

- zaczynam od początku: z Hodonina wyjechaliśmy w godzinach porannych, a do pokonania tego dnia mieliśmy lekko ponad 100 km. Gdy już dotarliśmy do celu - stwierdziliśmy, że skoro jest nas 4 to nie warto inwestować w całodniowe bilety na komunikacje (7 EUR za osobę), bo najprawdopodobniej tyle też wyjdzie nam za parking. I tak właśnie było - godzina parkingu kosztowała aż 2.8 EUR, ale przynajmniej zaparkowaliśmy bardzo blisko Starówki i nie musieliśmy się martwić o to - jak z obrzeży dojechać do centrum... i tak dalej. 

Cały Wiedeń zwiedziliśmy o własnych siłach - myślę, że z pewnością wyszło nam +/- (bardziej plus) 20 km wielogodzinnego spaceru.

Swoje pierwsze kroki pokierowaliśmy do sklepików z pamiątkami w poszukiwaniu mapy. Zainwestowaliśmy w wersję nieco droższą niż taka podstawowa (dalej były to "grosze" - żebyście nie myśleli, że wydaliśmy na mapę 20 EUR), ale dzięki temu mieliśmy na niej zaznaczone wizualizacje wszystkich ważnych miejsc/budynków, co znacznie ułatwiło nam odnalezienie się. Tutaj macie zdjęcie, na którym co prawda niewiele widać, ale przynajmniej będziecie mniej więcej wiedzieć o czym mowa:

Wiedeń trochę przypominał mi Rzym. Pewnie ciekawi jesteście pod jakim względem - a  no pod takim, że w zasadzie w momencie, w którym weszliśmy na tereny Starówki - wszędzie wokół były jakieś monumentalne budynki i zabytki. Niezależnie od tego, w którą ulicę skręciliśmy - zawsze było tam coś, co przykuwało naszą uwagę.

Wiedeń - co warto zobaczyć, cz. I

#Katedra Św. Szczepana i najgorzej wydane 4,5 EUR

Jako punkt startowy wybraliśmy katedrę Św. Szczepana:

Wejście na wieżę widokową, którą możecie zobaczyć poniżej -  kosztowało 4,5 EUR* (bilet normalny).

*tak, to właśnie to tytułowe 4,5 EUR, a o co chodzi dowiecie się już za chwilę.

Wchodzi się  po 343 schodkach:

• bardzo ciasnych - często osoba wchodząca ze schodzącą nie mają się jak minąć, więc trzeba przystawać;

• bardzo krętych - co jest jasne, bo przecież wieża to walec;

• dusznych - cała wieża ludzi schodzących i wchodzących, a tylko kilka malutkich okienek. 

Nie będę opowiadać Wam całej historii, ale powiem tyle: pierwszy raz w życiu zemdlałam i miało to miejsce właśnie na szczycie, już przy punkcie widokowym. Moje odczucia? Wyobrażałam sobie (o ile w ogóle można to tak ująć) to trochę inaczej. Ja praktycznie do końca byłam świadoma i wiedziałam co zaraz nastąpi.  Najgorszy był dla mnie moment, kiedy straciłam wzrok - kilkadziesiąt sekund, kiedy to powtarzałam (dalej będąc w pełni świadomą) "Jest źle. Mdleje" nie widząc nic na oczy. Na szczęście wszystko szybko i dobrze się skończyło, chociaż nie powiem - dalszą część dnia miałam "miękkie nogi". I nie wiem czy to przypadek czy po prostu byłam już cały dzień zakręcona, ale tak ustawiałam aparat, że co drugie zdjęcie jest prześwietlone...

A zdjęcia z punktu widokowego (poza dwoma, które zdążyłam zrobić jeszcze ja - robił C. ):

Później dalsze zwiedzanie lub jak kto woli: baaardzo długi spacer, a tam m.in.:

• Park Burggarten i Neue Burg:

• Maria - Theresien Platz i dwa bliźniacze muzea:

Czekałam i czekałam aż stado turystów przejdzie i udało się:

Podsumowanie: 

Za Wami pół intensywnego dnia w Wiedniu, ale to oczywiście nie koniec, bo przed Wami kolejne miejsca, które warto zobaczyć - m.in. zaskakujący dom Hundertwassera. W trzech słowach: c.d.n., wypatrujcie kolejnego wpisu. #staytuned, a ja już teraz powiem, że Wiedeń w jeden dzień: to możliwe!

edit: część II - co warto zobaczyć w Wiedniu 

Do kolejnego.

Dyrdymała