Cześć i czołem!
W poprzednim wpisie poopowiadałam Wam trochę o możliwych do obrania dwóch szlakach na Halę Gąsienicową; wspomniałam, że Wysokie Tatry wcale nie są takie straszne, a przede wszystkim pokazałam Wam jak wygląda trasa wiodąca przez Dolinę Jaworzynki.
Wędrówkę zakończyliśmy w Przełęczy Między Kopami, czyli miejscu, gdzie oba szlaki, które można obrać na początku łączą się ze sobą. Dziś zabieram Was w dalszą drogę - od Hali Gąsienicowej wd. znaku dzieli nas jeszcze 30 min marszu. Powiem Wam też (tak jak obiecałam) - dlaczego wracałam bez aparatu. To co, kto idzie ze mną? ;)
Szlak na Halę Gąsienicową zimą, czyli piękne widoki
Ten ostatni fragment - w porównaniu do poprzednich - nie jest nader wyczerpujący. Pod koniec nawet (wyjątkowo) wiedzie w dół, więc jak już dojdziecie do Przełęczy - pamiętajcie: dalej "z górki".
P., K. i ich telefony w akcji |
No i dotarliśmy do celu, a naszym oczom ukazują się takie oto widoki:
Poza domkami z polany Jaworzynki, które widzieliście w poprzednim wpisie - zdecydowanie najbardziej magicznymi według mnie były właśnie te z samej Hali Gąsienicowej. Powiedzcie:
Jak tu nie kochać gór?
Przyznam, że poniższy kadr to jeden z moich ulubionych z całego wyjazdu:
Obowiązkowa wizyta w Murowańcu
Po nacieszeniu oczu i zrobieniu zdjęć ruszamy w stronę Murowańca, coby się nieco ogrzać. Droga wiedzie w dół, a ślepiom ukazuje się upragniony widok, czyli dach schroniska.
Powiem szczerze, że budynek pękał w szwach, ale na szczęście udało nam się dosiąść do jednego ze stołów. Zjedliśmy kanapki, wypiliśmy herbatę i ruszyliśmy w drogę powrotną... chociaż tak nie do końca, bo tutaj nasza wycieczka podzieliła się na dwa.
Z Hali Gąsienicowej do Czarnego Stawu - dlaczego mnie tam nie było
Pogoda zdecydowanie się popsuła - zaczął sypać śnieg i zrobiło się szaro-buro. Już od Przełęczy Między Kopami padało coraz bardziej. Zresztą widać to na zdjęciach, bo jeszcze w poprzednim wpisie na niektórych z nich mogliście zobaczyć piękne, błękitne niebo.
Ja i P. stwierdziłyśmy, że nam to już wystarczy, bo przecież musimy mieć siły na kolejny dzień, a K. i C. zdecydowali, że skoro są już tutaj to udadzą się jeszcze szlakiem w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Prawdopodobnie - gdybym miała pewność, że już nie czeka mnie wędrówka stromo pod górę, to pewnie bym się skusiła (chociaż pogoda też mnie trochę przerażała). Ale, jako, że nikt nie potrafił mi w 100% powiedzieć jaka dokładnie jest ta trasa - stwierdziłam, że jednak udam się razem z P. w drogę powrotną. Tutaj stała się rzecz niesłychana, bowiem oddałam aparat w ręce C., który jednocześnie dostał nakaz:
*edit: wpis już jest - szlak z Murowańca nad Czarny Staw Gąsienicowy
Prawdopodobnie - gdybym miała pewność, że już nie czeka mnie wędrówka stromo pod górę, to pewnie bym się skusiła (chociaż pogoda też mnie trochę przerażała). Ale, jako, że nikt nie potrafił mi w 100% powiedzieć jaka dokładnie jest ta trasa - stwierdziłam, że jednak udam się razem z P. w drogę powrotną. Tutaj stała się rzecz niesłychana, bowiem oddałam aparat w ręce C., który jednocześnie dostał nakaz:
"Masz aparat. Rób dużo zdjęć"Ale dzisiaj ich Wam nie pokażę (taka będę - a co!). Jak ktoś jest ciekawy jak mu poszło - już niedługo kolejny wpis*, w którym zabiorę Was (w zasadzie to wcale nie ja) w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego.
*edit: wpis już jest - szlak z Murowańca nad Czarny Staw Gąsienicowy
Trasa powrotna, czyli tym razem idziemy z Hali Gąsienicowej przez Boczań
Jako, że do Hali Gąsienicowej wybraliśmy trasę przez Dolinę Jaworzynki - postanowiliśmy, że wracamy przez Boczań, bo przecież to zawsze coś nowego! Docieramy do punktu, w którym szlak rozdziela się na dwa wspomniane na początku i ruszamy w prawo, zgodnie z ustaleniami.
Początek trasy przez Boczań uchwycony już przez C. |
Pierwszy fragment trasy bardzo przypadł mi do gustu, bowiem idzie się grzbietem gór, a widoki są wspaniałe! Aparatu nie miałam, ale nie omieszkałam zrobić kilku zdjęć telefonem. Dalsza część wędrówki, która prowadziła przez las strasznie mi się dłużyła, musieliśmy (o czym już wspominałam) uważać, żeby nie powybijać zębów, bo było strasznie ślisko.
ale ze mnie modelka! |
Na koniec, wraz z P. - w oczekiwaniu na drugą część naszej ekipy - raczyłyśmy się gorącą czekoladą i frytkami w jakimś barze (wiem, wiem, idealne połączenie). Właśnie tak zakończyła się nasza górska przygoda dnia drugiego.
A teraz przyznajcie się - kto już planuje majówkę?
Mamy tu może kogoś, kto wybiera się w góry?
Zimowe uściski,
dyrdymała.
To już 2 lata od kiedy byłam w tamtych rejonach. W tym roku już chyba nie dam rady, ale wpisuję na listę w 2018! :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie trzeba to nadrobić! Rozumiem, że lista na 2017 jest już pełna :)?
UsuńPwenie! Majówkę nam zaplanowali znajomi stwierdzając, że to idelny termin na wesele :D Wnioskuję, że skoro bedzie kolejny wpis to C. zdał egzamin jako fotograf :)
OdpowiedzUsuńEee, ale jako studentka pewnie masz jakieś wolne na Juwenalia, co? :) A w ogóle wracacie na uczelnie na 4/5 maja? Bo C. to całe życie miał masę wolnego - jak tylko były dwa dni wolne, to on miał cały tydzień. Nie mi oceniać, zobaczysz sama ! :D
UsuńA nawet nie wiem, to zbyt odległy termin :D
UsuńNo tak - sesja... ;D
UsuńNasz polskie góry! <3 coś pięknego!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! A co do mnie... ja wolę oglądać Tatry z okna ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Ja w zasadzie też tak myślałam i jakoś w góry nigdy nie było mi po drodze... Do momentu, w którym w listopadzie nie zaryzykowałam, wybrałam się ze znajomymi w Tatry i tym sposobem je pokochałam.
UsuńJaki ładny kontrast kolorowych ludzi na tle czarno-białych gór ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tamtą trasę, zwłaszcza ten moment, gdy wychodzi się na Halę i widać Tatry Wysokie :) Nadal jednak zimą nigdy nie dotarłam w góry :P
A co do majówki, to już właśnie chciałam zacząć planować, gdy okazało się, że mój ukochany może nie dostać urlopu 2 maja :( I teraz nie wiem co zrobić...
Ja zawsze powtarzałam, że najlepiej ubrany jest C., a jego (w zasadzie to oczywiście mój) różowy plecak idealnie wkomponowuje się w góry ;)
UsuńO widzisz, a mi się marzy jeszcze Hala Gąsienicowa, gdy za oknem nie będzie śniegu.
No to rzeczywiście kiepsko, chociaż ja też nie jestem przekonana czy akurat w ten weekend z 1-3 maja gdzieś pojedziemy. A może udałoby mu się wziąć urlop w piątek 28 kwietnia? Zawsze to coś.
Jakie bajkowe widoki <3 ja na pewno wrócę w tym roku, chociaż w planach mam też bieszczady jesienią :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z lublina :)
katarzynakoziej.blogspot.com
Oj tak, góry w zimowym klimacie to istna bajka! ;) No ja właśnie też myślałam albo o kolejnej wyprawie w Tatry albo ew. w Bieszczady.
UsuńPS. Ja również pozdrawiam z Lublina :)!
Mnie do tej trasy nie trzeba dwa razy zachęcać. Idę!:) Ale przez Jaworzynkę nigdy nie szłam, zawsze wybierałam tę druga opcję. A w miejscu gdzie się łączą Kopy, to zawsze dostaję zawrotów głowy i palpitacji serca, bo mam lęk wysokości:), ale i tak mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńO widzisz, to koniecznie musisz wypróbować jeszcze szlak przez Jaworzynkę ! :) Hmm... muszę przyznać, że nie myślałam nigdy o górskich wyprawach pod kątem osób z lękiem wysokości - rzeczywiście momentami musi być ciężko.
UsuńWłaśnie sobie uświadomiłam, że jeszcze nigdy nie wyszłam głęboko w góry w pełni sezonu zimowego. Z naszym 2,5-latkiem wolimy kręcić się gdzieś "na obrzeżach" - ale jak podrośnie, to na pewno zabierzemy go na wyprawę z prawdziwego zdarzenia :)
OdpowiedzUsuńObrzeża też są urocze! A już za parę lat śmiało możecie szykować się na jakąś fajną (dalszą i bardziej wymagającą) trasę :)
UsuńKochamy góry, Tatry też :) Rok temu byłam w Murowańcu, przepiękne miejsce. Dokładnie jak na Twoich zdjęciach. Muszę tam sie kiedyś przejść jak będzie zielono :)
OdpowiedzUsuńO, to może spotkamy się na szlaku, bo ja też mam takie postanowienie :)!
UsuńTak bardzo żałuję - nigdy nie byłam w górach podczas zimy. Mam nadzieję, że za rok to się zmieni. To znaczy - pracuję nad tym :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - nic straconego! A góry zimą (chociaż tak naprawdę byliśmy w listopadzie) są cudowne ;)
UsuńA ja za dwie godziny jadę :D
OdpowiedzUsuńNigdy wczesniej nie byłam w zimie w górach (nie licząc listopada, lekko zaśnieżonego w Pieninach) i nie mogę się doczekać.
Co prawda Gąsienicowej nie ma w planie, tylko Kościeliska i kilka mniejszych wzniesień, ale patrząc na Twoje zdjęcia i prognozę pogody - a ma byc słonecznie, już nie mogę się doczekać :D
Nawet nie wiesz jak zazdroszczę! E tam, zimą w górach jest pięknie wszędzie - nawet w Dolinach :). O Kościeliskiej też pisałam - jeden wpis poświęciłam Jaskini Mylnej, a drugi samej Dolinie K. oraz atrakcjom w postaci Wąwozu Kraków i Smoczej Skały. Gorąco polecam! A już jak ma być piękna pogoda to po prostu rewelacja.
UsuńZe wstydem przyznaję, że nigdy nie byłam w Tatrach zimą. Na swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że nie jeżdżę na nartach, a trochę przerażają mnie piesze wędrówki po górach w śniegu. Ale widoki są olśniewające. Fantastyczne zdjęcia, Patrycja!
OdpowiedzUsuńEee tam, jaki wstyd? Po prostu koniecznie trzeba to nadrobić! :) Ja na nartach jeżdżę, więc w górach zimą bywałam, ale NIGDY nie były to piesze wędrówki. Po raz pierwszy na takowe wybrałam się w listopadzie i od tamtej pory cały czas myślę - kiedy by tu znowu się tam wybrać :)? Oj tak, widoki zapierają dech w piersiach. Dziękuję :)
UsuńGeneralnie góry zimą są dużo ciekawsze niż latem. W Tatrach zimą byłam wielokrotnie, ostatni raz w ostatni weekend. A w Murowańcu mieszkałam nie raz, to obok Piątki moje ulubione, tatrzańskie schronisko :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem ciekawa czy latem też mi się aż tak spodobają górskie wędrówki :).
UsuńHalę Gąsienicową uwielbiam w całości! Zarówno szlak do niej prowadzący jak i samo miejsce! Dotarłaś do mojego wpisu, więc wiesz, że z córką pokonaliśmy ten szlak w drodze na Kasprowy! Skubana całą drogę w górę i w dół szła pieszo, a potem miała jeszcze siłę na bieganie po placu zabaw!
OdpowiedzUsuńKocham Tatry! A w tym roku mam taki niedosyt...bo jeszcze nie byłam! Mam nadzieję, że jeszcze pod koniec roku uda mi się nadrobić! :)
OdpowiedzUsuń