Generalnie od przekroczenia granicy słowackiej padał deszcz, lał deszcz, padał deszcz i tak w kółko. W Chorwacji nie było inaczej. Temperatura spadła do 11 stopni i dalej padało. Na początku było nam do śmiechu, ale jak nawet po przejechaniu długiego tunelu wspomnianego akapit wcześniej, za którym zawsze pogoda się poprawia - my mamy 12 stopni i deszcz, to nie powiem - ja się trochę zmartwiłam. Zostało nam niecałe 200 km, więc perspektywa nie była zbyt kolorowa. Oczywiście SMS do Polski "Mamy 12 stopni i deszcz. Sprawdź proszę pogodę". Okazało się, że w miejscu docelowym jest 20-kilka (czyli nie jest źle, dobrze też nie... ale od jutra ma być ponad 30). UFF, jesteśmy uratowani, chociaż dalej zaniepokojeni bo 11-12, a ponad 20 to trochę różnica. Pogoda się sprawdziła - przez cały pobyt (poza pierwszym dniem) mieliśmy ponad 30 stopni :).
Odbiegając trochę od tematyki - zawsze mam ten sam problem - chce opisać coś w skrócie, dodać zdjęcia i tak dalej, a niczym się zorientuje i przejdę do konkretów - mam zapisaną już całą stronę. Echhh... ciężkie to życie blogera*
*z przymróżeniem oka oczywiście
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz