Menu nowe

sobota, 5 marca 2016

post o życiu, czyli edytuj/edytuj/edytuj

Cześć!

Jest sobota (edit: ta sobota była dwa tygodnie temu). Wczoraj stuknęła mi ćwiartka. Zaraz trzeba iść do pracy. Pewnie teraz macie w głowie: "w sobotę? do pracy?!". Tak, właśnie tak. Na szczęście tylko raz w miesiącu na 2 godziny, więc nie ma na co narzekać... Ale wszystko inne? Czasami mam poczucie, że moje życie w tym momencie nie wygląda tak, jak powinno wyglądać. 

Niestety, problem pojawia się, gdy ktoś postawi pytanie "to w takim razie - jak chciałabyś aby wyglądało?". Bo ja NIE WIEM. Wiem, że na pewno nie tak. Może wydać się to dziwne, ba - sądzę, że na pewno takie właśnie jest, ale ja naprawdę nie potrafię tego wytłumaczyć. A! i jeszcze na pewno padłoby stwierdzenie "to w takim razie zrób coś, żeby było po Twojemu"...

W ciągu tego swojego 25-cio letniego życia nie raz bywało tak, że "nie wiedziałam". W liceum nie wiedziałam na jaki kierunek studiów powinnam pójść. Miałam kilka pomysłów, ale żaden nie był bardziej klarowny od drugiego. Podziwiałam znajomych, którzy od razu wiedzieli np. "medycyna - to jest to - chce być lekarzem!". Ja tak nie miałam. Finalnie wybór zapadł - Zarządzanie. Kierunek Warszawa.

Zarządzanie - kierunek dość ogólny, więc idealny dla osoby takiej jak ja - niezdecydowanej. Trochę księgowości, ekonomii, marketingu, prawa, psychologii i wielu innych. Później, już na magisterce - trzeba było wybrać specjalizację. Wybrałam. Cały czas nie do końca wiedziałam co chce w życiu robić, ale to jeszcze było do przyjęcia. Wtedy nie czułam, że moje życie potoczyło się złym (złym to nie, nazwijmy to lepiej "nie tym") torem czy, że stan, który był w danej chwili - totalnie mi nie odpowiada. Z perspektywy czasu - pobyt w Warszawie i studia wspominam bardzo dobrze. Wiele się nauczyłam, poznałam wielu wspaniałych ludzi, a wspomnienia pozostaną ze mną na lata (szczególnie te taneczne, ale o tym może innym razem). 

Nie mogę powiedzieć, że kochałam studiować, uczyć się itp., ale tamten etap życia mi "odpowiadał". Nie wstawałam każdego dnia mając głowie "o matko, znowu trzeba tam iść, znowu to samo i tak przez najbliższe lata" czy "moje życie powinno wyglądać teraz trochę inaczej".

Teraz to się zmieniło. Niewiedza jest taka sama, ale doszło poczucie, że to, co jest teraz - zupełnie mi nie odpowiada (i to nie jest tak, że tak jak każdemu - czasem mi się nie chce. Nie. Tak to było na studiach); że chciałabym coś zmienić. 

Być może pisząc ten post w oczach wielu narażę się na krytykę, że postawi to moją osobę w być może nie najlepszym świetle - bo przecież jak można nie wiedzieć czego się chce czy co chce się robić? Ano jak widać można. Wydaje mi się, że życie ucieka mi między palcami. Możecie powiedzieć - no pewnie, najlepiej siedzieć i nic nie robić. No właśnie wcale nie... Możecie powiedzieć też, że przecież inni mają gorzej. W pełni się z tym zgadzam, że są gorsze "problemy", "sytuacje" i wszystko inne, ale myślę, że podchodząc do życia w ten sposób nie możemy oczekiwać za wiele.

Patrzę czasem na niektórych swoich znajomych (oczywiście znam też kilkoro, którzy twierdzą, że mają tak jak ja: trochę pocieszające), którzy do pracy chodzą z uśmiechem na twarzy, robią rzeczy, które lubią robić; zakładają własne biznesy czy po prostu spełniają swoje marzenia. Naprawdę im zazdroszczę. Tak po prostu.

Czasami sobie myślę, że poza tym, że nie wiem - brakuje mi odwagi.
Chciałabym w końcu odnaleźć tą swoją drogę.


Edit numer tysiącpięćsetdwadziewięćset:
Jakiś krok w przód zrobiony. Może jeszcze nie krok, ale decyzja o kroku. To już jest coś!


A tymczasem idę posprzątać w pokoju. 
Uporządkowany pokój - podstawą uporządkowanego życia :) ?


Pozdrawiam,
szukająca swojej drogi i uśmiechnięta 
Dyrdymała.


PS. ten post wisiał jako nieopublikowany aż dwa tygodnie. Cały czas wahałam się czy go opublikować, czy nie jest zbyt osobisty. Edytowałam w nim zdania po stokroć. W końcu jest. 


4 komentarze:

  1. Miałem podobnie a teraz gdy mi został niecały semestr pojawiają się pytania -"ale co dalej?" Wiele razy miałem tak, że nie byłem pewny tego czy jest okej tak jak jest. Myślę, że trzeba wyczuć moment i mieć odwagę zmienić coś w swoim życiu. W tym wszystkim potrzeba dobrego pomysłu/wizji albo po prostu marzeń! Szkoda, że czasami tak ciężko nam przychodzi ich spełnianie.
    Pzdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No najfajniej to jest wiedzieć czego się chce, bo wtedy łatwiej o zmianę! Bo tak to owszem - mamy zmianę pod tytułem "wiem, że tego na pewno nie chcę", czyli przestaję to robić/zwalniam się czy cokolwiek, ale pytanie "co dalej" niestety pozostaje. No cóż - pozostaje liczyć na to, że każdy kiedyś (prędzej czy później) odkryje swoją drogę i będzie wiedział czego tak naprawdę chce (co chce robić) ! :)

      Usuń
  2. Pati, bardzo dobrze, że zdecydowałas się opublikować ten wpis. Ciężko jest mówić o tym, co nam nie do końca wychodzi, ale nie musisz się obawiać krytyki. Prędzej podziwu, bo trzeba mieć jaja, żeby przyznać: "nie wiem czego chcę i gdzie idę". Ale nikt nie wie! Kazdy jest pelen watpliwosci, bo jesteśmy jeszcze młodzi i głupi. Slyszalam ostatnio termin "quarter-life crisis", doskonale oddaje te rozterki ćwierćwiecza ;-) Nie jesteś sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, quarter-life crisis to zdecydowanie coś dla mnie! :)

      Usuń